środa, 19 marca 2014

wieści z frontu

Tyle się tego nazbierało, że nie wiem od czego zacząć. Może od wieści najważniejszej i najświeższej, dnia 13 marca przyszła na świat najśliczniejsza i najukochańsza dziewczynka na świcie, moja chrześnica Aleksandra, Ola, Olunia. Ciotka oszalała i już wertuje i nawiedza sklepy w poszukiwaniu garderoby. Ciocia jeszcze nie miała okazji poznać Królewny osobiście, przez grypsko był zakaz odwiedzin i tak dopiero w weekend poznamy się z Olą osobiście.
A teraz o tym jak przeszłam na drugą stronę mocy czyli jak zostałam przedstawicielem. Jak to w życiu przeważnie bywa przez przypadek. Nie chciałam, broniłam się rękami i nogami, bo ja ta która przedstawicieli nienawidziła teraz mam być jednym z nich, i jestem, co zrobić. Perspektywa poreperowania znacznie domowego budżetu była silniejsza, zakupy, ciuchy ah każda baba to kocha i dałam się wciągnąć. To istna rewolucja w moim naszym życiu, dopiero co stałam się kierowcą a teraz moja praca to auto i trasa. Pierwsze spotkanie ze słupkiem też zaliczyłam, ryczeć mi się chciało, co ja mówię szłam do klienta i ryczałam jak bóbr, bo auto nie moje, męża nasza wymuskana meganka, mojego grata nie byłoby mi szkoda. Eh mówi się trudno choć do tej pory jak patrzę to mnie serce boli.
Mamy już prawie wszystkich sąsiadów, trafić nie mogliśmy lepiej, wspaniali, życzliwi, normalni ludzie.