niedziela, 11 sierpnia 2013

tak trudno podjąć decyzję

Od jakiegoś czasu mój instynkt macierzyński szaleje i woła chcę zostać mamą po raz drugi i wtedy odzywa się zdrowy rozsądek, czy damy radę finansowo z dwójką dzieci. Ciężko jest wydedukować ile trzeba mieć miesięcznego przychodu by wyżywić, ubrać i zadowolić czteroosobową rodzinę, czy nie jest czasami tak, że ile byśmy nie mieli to wciąż będzie miało i nigdy nie będzie nas stać na to drugie dziecko. Co niektórzy co startowali z nami spodziewają się już trzeciej pociechy a my dalej się boimy, fakt u nich ani jedno z tej trójki nie było planowane więc może czasem lepiej iść na żywioł i cieszyć się lub zmierzać z tym co los nam dał. Jestem boi dupą i przyznaje się do tego z ręką na sercu, ciężko mi było podjąć decyzję z tych samych powodów co teraz i jakoś z głodu nie umarliśmy, fakt wtedy pracowaliśmy oboje, nie mieliśmy kredytu na karku i przynajmniej przez pół roku miałam macierzyński. A teraz jedna pensja, kredyt i jedno dziecko na utrzymaniu czy podjęcie decyzji o drugim to nie będzie brak odpowiedzialności z naszej strony, skrajna głupota. Z drugiej jednak strony czy dziecko będzie szczęśliwsze jak będzie miało tonę ciuchów, tonę zabawek a nie będzie się miało tym z kim podzielić. Marzę o córeczce, malutkiej dziewczynce z blond, kręconymi włoskami biegającej po domu, chcę ubierać ją w sukienki, zaplatać warkocze itd. Jeśli jednak wierzyć wróżbie, którą mi wczoraj zrobiono nie będzie mi to dane, bo według tej wróżby będę miała dwóch synów. Znając moje szczęście i życie to ta cholerna wróżba się spełni i o córce będę mogła pomarzyć. A z drugiej strony to co zamówień na dziecko nie ma, jakie będzie to zawsze będzie nasze, kochane i najwspanialsze nawet jak będzie drugi syn. Często rozmawiamy o drugim dziecku, ale decyzję podjąć mi ciężko, no boję się, zwyczajnie dygam. Czy czekać jeszcze rok i wierzyć, że zdarzy się cud i Mikołaj dostanie się za rok do przedszkola a ja zaczepię się do jakiejś pracy i wtedy wrócimy do tematu. Jedno jest pewne co ma być to będzie i czy mamy mieć drugie dziecko teraz czy za rok czy dwa czy za dziesięć to tak pewnie się stanie, przeznaczenia nie zmienimy.
A teraz z innej beczki, dacie wiarę, że trzy lata temu leżałam sobie na patologii ciąży z moim małym skarbem przy boku, był taki maleńki, taki cudowny, kochany, nasz mały cud, śliczny, wyczekany. Wydaje się, że to było wczoraj, zaledwie chwilę temu, a ten mały obywatel ma już trzy lata i dwa dni, jest taki duży, samodzielny, no poza pewnymi kwestiami. Uparty jak osiołek, ale nadal kochany, cudowny i wspaniały a jaki przystojny :-) ma swojego przyjaciela Filipka, za którym bardzo tęskni bo już nie mieszkamy od siebie tak blisko i widujemy się rzadziej. Nikt i nic nie było wczoraj ważniejsze od Filipka, prezenty, reszta gości, tylko Filip. Miło na nich popatrzeć jak bardzo się lubią, jak pięknie się bawią, robiąc czasem przy tym mega bałagan, dwa kochane urwisy. Filip czeka na rodzeństwo i to jest argument za tym żebyśmy i my się postarali o rodzeństwo dla Mikołaja. Nie wiem co będzie to będzie, ale chyba jednak wstrzymam się jeszcze rok.

6 komentarzy:

  1. Obok argumentów "za" zawsze znajdą się jakieś argumenty "przeciw", wiem to po sobie. My doszliśmy do wniosku, że skoro i tak nie mam pracy to idę do szkoły, w międzyczasie postaramy się o drugie dziecko, żeby po skończeniu edukacji podjąć pracę. Mając rodzinę, której już nie będę chciała powiększać, czyli na macierzyński nie odejdę, co z punktu widzenia pracodawcy może być zaletą. Alek z pieluch zrezygnował, na mleko też coraz częściej się krzywi - będzie dla drugiego :) też bym chciała córeczkę, ale dla syna mam tyyyle ciuchów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony zawsze znajdą się argumenty przeciw, a z drugiej strony ja będąc na Twoim, Waszym miejscu bym poczekała, z pracą przede wszystkim,bo przedszkole jeśli będziesz w ciąży, a potem na macierzyńskim to bez problemu dwójką się zajmiesz u mnie kwestia pracy i posiadania dodatkowej pensji jest ważna bo jak nie nawet jedna z ważniejszych chcę zapewni mojej rodzinie, dzieciom jak najlepszy byt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć decyzja o dziecku jest mega ważna, to chyba jestem zdania, że najlepszym prezentem, jaki rodzice mogą ofiarować swojemu dziecku to braciszek albo siostrzyczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudna decyzja na pewno, też bym się bała jakby był kredyt, jedna pensja i jedno dziecko decydować się na kolejne...

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim razie ja też jestem boi dupą..
    Poważnie, rozsądnie uważam, że lepiej jest myśleć rozsądnie. Ja nie mam dziecka, a jak piszesz moje koleżanki mają już dwójkę, a ja wciąż nie wiem..instynkt szaleje, działania poczyniam ale pełna obaw, wątpliwości.
    Uważam, że kalkulujesz rozsądnie i mądrze, bo nie sztuką narobić sobie dzieci a późnej nie mieć ani grosza. Musicie wspólnie z Mężem wszystko sobie poukładać. Trzymam kciuki.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja myślę że w takich prawach czasem warto zdać się na los i Pana Boga ;) Czasem nieplanowanie niczego i pozwolenie dziać się temu co i tak ma się stać jest najlepszą z możliwych decyzji :) Gdyby każdy kalkulował czy stać go na dziecko i liczył i liczył to większość maluchów nie przyszła by na świat nigdy. Zawsze czegoś brakuje, czegoś jest mało albo coś idzie nie tak. A w życiu i tak wszystkiego nie da się przeliczyć :)

    OdpowiedzUsuń