środa, 6 lutego 2013

Wszystko idzie ku lepszemu ale...

Zycie jest okrutne i zawsze musi być jakieś ale, nigdy nie może być tak jakbyśmy chcieli, jak sobie zaplanowaliśmy, wymarzyliśmy. Do tej pory perspektywa nowego, własnego m była odległą przyszłością, nie pokładaliśmy wielkich nadziei w tym, że sprzedamy to przeklęte mieszkanie, kiedy marzenia prawie stały się rzeczywistością i nowe mieszkanie jest na wyciągnięcie ręki pojawiło się to ale. Początkowo zupełnie nie brane pod uwagę bo też w trakcie wcześniejszych rozmów zdanie było inne. Chodzi o babcię Michała, na początku deklarowała dożywotnie pozostanie u teściów, a mieliśmy wreszcie mieszkać sami na swoim, po swojemu i nagle dupa, babcia postanowiła zamieszkać z nami. nie powiem szczęśliwa z tego powodu nie byłam i nie jestem, ale teraz decyzja babci znacznie skomplikowała naszą sytuację. mamy na oku dwa mieszkania, w sumie jedno to jest pół bliźniaka, każde w zupełnie innych częściach miasta. Pół bliźniaka bardziej odpowiada nam pod względem komunikacji z resztą miasta, przedszkola bo jest tam publiczne, mojej pracy, która stanęła pod znakiem zapytania w związku z wyprowadzką. Standard mieszkania tego w bliźniaku jest wyższy i bardziej nam pasujący, wszystko byłoby git gdyby nie fakt,że ma mieszkać z nami babcia, bo tam oprócz salonu z aneksem kuchennym są tylko dwa pokoje także nie ważne,że nam młodym bardziej to mieszkanie odpowiada, musimy wziąć dla nas mniej korzystne bo tam jest pokój dla babci, nie ważne, że będę musiała dowozić Mikołaja do przedszkola do sąsiedniej miejscowości, że nie będę miała pracy bo tak daleko nim mi nie będzie dziecka do domu dowoził. Wszystkie palny wzięły w łeb i chyba perspektywa nowego m w tej chwili bardziej mnie przygnębia niż cieszy, chodzę wkurzona na maxa zamiast się cieszyć. Nie wiem co ja złego w życiu zrobiłam, że nigdy nie może być tak jak bym ja chciała  jakby nam było lepiej, tylko jak zwykle musimy się liczyć z innymi i dopasować do całej reszty. Nie wiem czy będzie nam dane mieszkać kiedykolwiek bez towarzystwa.

3 komentarze:

  1. A nie możecie postawić sprawy na ostrzu noża i babci powiedzieć co Wam leży na wątrobie, że komplikuje całą sprawę chcąc z Wami mieszkać, że u rodziców będzie miała lepiej niż u Was Twoja perspektywa pracy, przedszkole itp chyba jest starszą osobą i to nie ona powinna grać tu pierwsze skrzypce a Wy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chcecie mieszkać sami bez babci, to powinniście sprawę postawić jasno i powiedzieć, że taka opcja nie wchodzi w grę i nie oglądać się na to, co powiedzą inni. To Wasze życie i Wy decydujecie jak będzie wyglądać, a nie reszta rodziny... Jak nie zawalczysz o swoje i zawsze będziesz dopasowywać się do otoczenia, a nie do siebie samej/Was dwojga, to nigdy nie będziesz czuła się szczęśliwa... Nam po ślubie też teściowa chciała narzucić mieszkanie razem z nią. Uważała, że po co mamy wynajmować jak możemy mieszkać razem. Jednak my chcieliśmy mieszkać sami i postawiliśmy na swoim. Oczywiście na początku nie obyło się bez jej marudzenia i popadania w histerię, ale z czasem przywykła. Poza tym wydaje mi się, że o babcię w pierwszej kolejności powinny dbać jej dzieci (czyli któreś z rodziców Michała), a dopiero w drugiej kolejności wnuki

    OdpowiedzUsuń
  3. to i tak już nie ma znaczenia bo wszystko się zesrało, niestety ludzie są jednak porąbani i jednego dnia mówią, że są gotowi iść do notariusza już za kilka dni a jak ma dojść do podpisania umowy zaczynają kręcić. Szkoda gadać

    OdpowiedzUsuń